![]() Lorenz Hackenholt w okresie służby w obozie zagłady w Bełżcu | |
![]() | |
Data i miejsce urodzenia |
25 czerwca 1914 |
---|---|
Data śmierci | |
Przebieg służby | |
Lata służby |
1934–1945 |
Formacja | |
Odznaczenia | |
![]() |
Lorenz Hackenholt (25 czerwca 1914 w Gelsenkirchen, uznany za zmarłego 31 grudnia 1945) – niemiecki mechanik, SS-Hauptscharführer, zbrodniarz hitlerowski.
Był członkiem załogi obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, później uczestniczył w akcji T4. W latach 1942–43 służył w obozie zagłady w Bełżcu, w którym odpowiadał za funkcjonowanie komór gazowych. Zaprojektował także komory gazowe w obozach w Sobiborze i Treblince. Zaginął w ostatnich dniach wojny; niewykluczone, że skutecznie ukrył się przed wymiarem sprawiedliwości.
Po ukończeniu szkoły podstawowej terminował na murarza. Uzyskawszy tytuł mistrza murarskiego, podjął pracę w zawodzie. W 1934 roku został członkiem SS. Początkowo pełnił służbę w podberlińskim Oranienburgu, w pułku „Brandenburg” należącym do formacji SS-Totenkopfverbände. W marcu 1938 roku został przeniesiony do pobliskiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Służył tam jako mechanik i kierowca[1].
W listopadzie 1939 roku wraz z dziewięcioma innymi podoficerami SS został wezwany do Kancelarii Führera w Berlinie, gdzie Viktor Brack poinformował ich, że zostali przydzieleni do personelu akcji T4, czyli tajnego programu eksterminacji osób psychicznie chorych i niepełnosprawnych umysłowo. Chris Webb podaje, że Hackenholt służył kolejno we wszystkich sześciu „ośrodkach eutanazji” akcji T4. Pełnił tam funkcję kierowcy oraz „dezynfektora”/„palacza” – odpowiedzialnego za usuwanie zwłok z komór gazowych, a następnie ich kremację[2]. Według niektórych źródeł miał także pracować jako szofer Viktora Bracka[3].
Jako jeden z pierwszych weteranów akcji T4 został przeniesiony do okupowanej Polski, aby wziąć udział w eksterminacji Żydów. Pod koniec grudnia 1941 roku został wysłany do Bełżca w dystrykcie lubelskim, gdzie w tym czasie był budowany pierwszy obóz zagłady w Generalnym Gubernatorstwie[4]. W czasie „eksperymentalnej fazy” działalności obozu wraz z Siegfriedem Graetschusem przekształcił skonfiskowany samochód pocztowy w ruchomą komorę gazową. Pojazd ten przez pewien czas wykorzystywano do mordowania osób niepełnosprawnych i chorych psychicznie, które wyszukiwano w okolicznych wsiach, a prawdopodobnie także do zabijania polskich więźniów politycznych z więzienia w Zamościu. Ostatecznie komendant Christian Wirth nie zdecydował się na jego szersze wykorzystanie, postanawiając, że w Bełżcu zostaną uruchomione stacjonarne komory gazowe[5].
Obóz w Bełżcu oficjalnie rozpoczął działalność 17 marca 1942 roku, kiedy przybyły doń pierwsze transporty z gett w Lublinie i Lwowie[6]. Przez cały okres trwania akcji eksterminacyjnej Hackenholt służył w tzw. obozie II, gdzie odpowiadał za funkcjonowanie komór gazowych. Wraz ze swoimi dwoma ukraińskimi pomocnikami obsługiwał silnik, który dostarczał do komór gazy spalinowe[3][7][8]. Ze względu na charakter swojej „pracy” otrzymał przydomek Gasmeister[9]. Po upływie kilku miesięcy stało się jasne, że trzy komory gazowe, które urządzono w prymitywnym drewnianym baraku, nie są wystarczająco wydajne. W rezultacie na przełomie czerwca i lipca 1942 roku „stary” budynek został rozebrany i zastąpiony przez większy obiekt, wykonany prawdopodobnie z betonu. Mieściło się w nim sześć komór gazowych[10]. To Hackenholt zaprojektował nową „instalację” i kierował jej budową. Na jego cześć ochrzczono ją mianem „Fundacji Hackenholta” (niem. Stiftung Hackenholt)[a][11][12].
Hackenholt notorycznie nadużywał alkoholu i z tego powodu był nawet karany dyscyplinarnie[13]. Koledzy z obozowej załogi opisywali go jako człowieka o „charakterze najemnika” (niem. Landsknechtstyp)[14] – bezwzględnego, brutalnego, pozbawionego poczucia humoru i wyższych uczuć[4][13]. Uchodził także za osobę bardzo dyspozycyjną, wręcz służalczą w stosunku do komendanta Wirtha[4][13]. Wykazywał się skrajnym okrucieństwem wobec więźniów i pędzonych na śmierć ofiar[4]. Często na ochotnika przeprowadzał egzekucje w obozowym „lazarecie”[b][15]. Karl Schluch był również świadkiem, jak pewnego razu Hackenholt zastrzelił więźnia, który jego zdaniem pracował zbyt wolno[16].
Dzięki swym umiejętnościom technicznym[c] i doświadczeniom zdobytym w Bełżcu stał się swoistym ekspertem do spraw funkcjonowania komór gazowych[11]. Na przełomie sierpnia i września 1942 roku Wirth, w tym czasie będący już inspektorem wszystkich obozów akcji „Reinhardt”, czasowo oddelegował go do obozu zagłady w Treblince. Hackenholt zaprojektował tam nowe komory gazowe, wzorowane na „instalacji” z Bełżca, po czym wraz z Erwinem Lambertem nadzorował ich budowę. Prace trwały około sześć tygodni[17][18]. Po ich zakończeniu Hackenholt i Lambert udali się do obozu zagłady w Sobiborze, gdzie również wybudowali nowe, bardziej wydajne komory gazowe[19][20]. Następnie Hackenholt powrócił do Bełżca[21].
W połowie grudnia 1942 roku obóz w Bełżcu zaprzestał przyjmowania transportów, a jego załodze powierzono zadanie wydobycia i spalenia blisko 450 tys. zwłok, które pogrzebano na terenie obozu[22]. Hackenholt był operatorem koparki, przy pomocy której otwierano masowe groby i wydobywano na powierzchnię rozkładające się zwłoki[23]. Według Chrisa Webba wiosną 1943 roku przez pewien czas wykonywał tę samą pracę w Treblince[24]. Późną wiosną 1943 roku, w związku z likwidacją ośrodka w Bełżcu, został przeniesiony do obozu pracy na tzw. starym lotnisku w Lublinie. W obozie tym znajdowała się centralna sortownia akcji „Reinhardt”. Hackenholt przy użyciu Cyklonu B dezynfekował tam odzież, którą odebrano zamordowanym Żydom[24][25]. Nadal też wykazywał się skrajnym okrucieństwem wobec więźniów[26]. Niektóre źródła podają, że w komorach służących do dezynfekcji zagazowywał osoby wyczerpane i niezdolne do pracy[24][25].
We wrześniu 1943 roku, podobnie jak większość weteranów akcji „Reinhardt”, został przeniesiony do Einsatz R operującej na wybrzeżu Adriatyku. Zadaniem tej jednostki była likwidacja miejscowych Żydów oraz walka z jugosłowiańską i włoską partyzantką. Służbę pełnił w Trieście[4]. W 1944 roku został odznaczony Krzyżem Żelaznym II klasy. W kwietniu 1945 roku został aresztowany pod zarzutem sprzedaży broni partyzantom, co było wykroczeniem karanym śmiercią. Chris Webb podaje jednak, że Hackenholt uniknął rozstrzelania i został zwolniony z aresztu decyzją dowódcy Einsatz R, Dietricha Allersa. Następnie przez pewien czas miał pracować w Trieście jako kierowca. Koledzy z Einsatz R po raz ostatni mieli go spotkać na terenie Austrii, w czasie odwrotu swojej jednostki. Na drodze do Kirbach ich kolumna samochodowa miała jakoby wyminąć prowadzony przez Hackenholta wóz mleczarski o zaprzęgu konnym[24].
Latem 1945 roku do jego żony Ilse, która przebywała wtedy w Berlinie, miał zgłosić się Rudolf Kamm – esesman z załogi Bełżca. Twierdził, że Hackenholt wysłał go do żony, aby za jego pośrednictwem przekazała mu cywilne ubrania[27].
W 1954 roku na wniosek żony Hackenholta sąd w Berlinie-Schönebergu uznał go za zmarłego, jednocześnie określając datę jego śmierci na 31 grudnia 1945 roku[3]. Znane są jednak świadectwa osób, które twierdziły, że po tej dacie spotkały Hackenholta żywego:
Pod koniec lipca 1959 roku Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu wszczęła śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w Bełżcu[29]. Zachodnioniemieccy śledczy bardzo poważnie potraktowali doniesienia, iż Hackenholt może wciąż przebywać na wolności. Przeszukano domy jego żony i matki, przesłuchano jego dawnych znajomych z czasów służby w SS. Przebadano archiwa i rejestry wykroczeń, a także skierowano liczne zapytania do potencjalnych świadków, aby ustalić, czy w okolicach Ingolstadt pracował kierowca o nazwisku Jansen lub podobnym. Przebadano nawet 90 tys. wniosków o wydanie prawa jazdy, które złożono w okolicach Ingolstadt w latach 1945–1947, porównując ich zawartość ze zdjęciami Hackenholta i próbkami jego pisma. Kilkuletnie poszukiwania nie przyniosły jednak żadnych rezultatów[30].
Losy Hackenholta pozostają wciąż nierozwiązaną zagadką[d][14].