Autor | |
---|---|
Tematyka |
mowa obrończa |
Typ utworu | |
Data powstania |
80 p.n.e. |
Wydanie oryginalne | |
Język |
W obronie Sekstusa Roscjusza (łac. Pro Sexto Roscio Amerino) – druga z opublikowanych mów Cycerona, wygłoszona w okresie dyktatury Lucjusza Korneliusza Sulli, w obronie oskarżonego o ojcobójstwo Sekstusza Roscjusza (ok. 80 p.n.e.). Ze względu na odważnie poruszony wątek polityczny przyniosła autorowi rozgłos i uznanie.
Odpowiedzią na I wojnę domową wywołaną przez wybitnego przywódcę popularów Mariusza była dyktatura sullańska. Miała ona za zadanie umocnienie pozycji starej arystokracji, w przechodzącej od kilku dziesięcioleci dynamiczne przemiany rzymskiej civitas. Rozpoczęte w tym celu prześladowania przeciwników politycznych i konfiskaty ich mienia pozwoliły Sulli i jego najbliższemu otoczeniu na zgromadzenie ogromnych majątków. Szybko okazało się jednak, że wcale nie trzeba przynależeć do wrogiej frakcji aby trafić na listy proskrypcyjne. Część starej arystokracji zaczynała okazywać zniecierpliwienie[1][2].
Sekstus Roscjusz był sześćdziesięcioletnim, ustosunkowanym i mieszkającym na stałe w Rzymie latyfundystą z Ameli. Jego syn również Sekstus mieszkał na prowincji i zajmował się zarządzaniem majątkiem. Starszy z Roscjuszy został którejś nocy (roku 81 p.n.e.) napadnięty i zamordowany koło Łaźni Pallacyńskich[3].
Wysłany z wiadomością o śmierci arystokraty Maliusz Glaucja, przybywszy do Amerii udał się w pierwszej kolejności do skłóconej z nim od dłuższego czasu rodziny. Dwaj krewniacy ofiary Tytusowie Roscjusze: Magnus i Kapiton postanowili skorzystać z okazji i przejąć majątek zmarłego. Skontaktowali się w tym celu z bliskim współpracownikiem dyktatora Sulli, znanym z tego typu procederów, greckim wyzwoleńcem Chryzogonosem. Wpisał on zamordowanego na sfałszowane listy proskrypcyjne, co pozwoliło trójce spiskowców odkupić majątek wart 6 milionów sestercji za ułamek tej kwoty. Wyzuty z ojcowizny i obawiający się o swoje życie Sekstus Roscjusz (młodszy) postanowił schronić się w Rzymie, wśród możnych przyjaciół zmarłego ojca[3].
Zaistniałe wydarzenia wzbudziły wielką konsternację. Dekurionowie umbryjskiego municypium zachodzili w głowę jak to możliwe, że znany z konserwatywnych poglądów Sekstus Roscjusz trafił na listy proskrypcyjne? Uznano, że to pomyłka i postanowiono interweniować w Rzymie. Delegacja kierowana przez jednego z krewniaków Roscjusza, z którego roli nie zdawano sobie sprawy, trafiła jednak do Chryzogonosa, a nie samego Sulli. Spiskowcy zrozumieli także, że nie będą mieli spokoju, dopóki żyje prawowity spadkobierca, w imieniu którego interweniowano. Nie mogąc zgładzić Sekstusa (pilnowanego przez potężnych przyjaciół ojca) postanowili go oskarżyć[3][4].
Oskarżenie wniósł niejaki Gajusz Erucjusz, a rozprawa miała się odbyć przed zreformowanym przez dyktatora sądem (złożonym wyłącznie z senatorów, w oparciu o nowe niezwykle surowe prawo lex Cornelia de sicariis et veneficiis[3][5] łac. ustawa o zabójcach i trucicielach). Przedmiotem oskarżenia było ojcobójstwo[4] (łac. parricidium[6]).
Ze względu na osobę Chryzogonosa obrony Sekstusa Roscjusza odmówili wszyscy znani prawnicy z Hortensjuszem na czele. O reprezentowanie oskarżonego poproszono więc młodego Cycerona, który był na tyle mało znany, że strona oskarżająca uznała go za nieszkodliwego i jednocześnie jego mocodawcy byli na tyle wpływowi, że młody prawnik mógł się czuć bezpiecznie. Przyjaciele Roscjusza wśród nich Cecylia Metella (Balearyjska), jej mąż Appiusz Klaudiusz Pulcher, Publiusz Serwiliusz Watia Izauryjski i wielu innych stawili się na Rostrze w formie tzw. advocati[7]. Mieli oni dosyć panoszącego się i wszechwładnego wyzwoleńca, wykorzystującego sytuacje polityczną do gromadzenia dóbr należących niegdyś do rzymskich obywateli[3]. Cyceron w pierwszych słowach swojej mowy przedstawił najważniejszy aspekt zaistniałej sytuacji: Ci wszyscy, którzy są tutaj obecni, uważają, że w tej sprawie należy bronić człowieka skrzywdzonego; (...) Gdyby jednak jeden z tych tak wybitnych i dostojnych mężów, których tu widzicie, zabrał głos i wspomniał o położeniu rzeczypospolitej – czego w tej sprawie nie można pominąć – mniemano by, że daleko więcej powiedział, niż powiedział istotnie[3] (Pro Sexto Roscio Amerino I.1-2[8]).
Obrona okazała się niebywale prosta. Po pierwsze brakowało świadków potwierdzających oskarżenie. Po drugie Sekstus Roscjusz został zamordowany w Rzymie, w czasie gdy jego syn przebywał w Amerii i najważniejsza rzecz: na śmierci ojca tracił oskarżony, a zyskiwał kto inny[3]. Co więcej bardzo pomocna okazała się niedbałość prokuratora, który dufny w potęgę Chryzogonosa, całkowicie zlekceważył Cycerona (Takiej postawie sprzyjał fakt, iż ten do tej pory występował jedynie w sprawach cywilnych i było to dla niego pierwsze wystąpienie w tzw. quaestio publica[9]). Młody prawnik nie omieszkał mu tego wypomnieć: tak sobie cały sąd i całe zgromadzenie lekceważył, jak gdyby tu w ogóle nikogo nie było[3] (Pro Sexto Roscio Amerino XXI.59[10]).
Obrona szybko zaczęła przekształcać się w oskarżenie. Cały passus pomiędzy §35.98[11], a §42.123 poświęcony jest odwróceniu winy i przytoczeniu argumentów za tym, iż to najprawdopodobniej rodzina zamordowała Sekstusa[9]. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że Maliusz Glaucja poinformował o napadzie krewnych a nie syna ofiary? Dlaczego był na nogach w środku nocy? Skąd miał wiadomość? Dlaczego wybrał Kapitona? Nie znam odpowiedzi na to pytanie (...) Wiem tylko, że (Kapiton) jest dzisiaj właścicielem trzech najlepszych z trzynastu posiadłości (Pro Sexto... XXXV.99[11]).
Kolejny fragment to atak na znienawidzonego Greka. I w tym przypadku, pomimo młodego wieku, Cyceron wykazał się mistrzowskim wyczuciem spraw politycznych. Zgodnie z zasadą divide et impera oddzielił dyktatora od sługi i starał się wykazać, że atakując Chryzogonosa działa niejako na korzyść Sulli[12]. Bowiem nie ma tak szczęśliwego człowieka, który by wśród tak wielkiej liczby domowników nie miał złego niewolnika czy wyzwoleńca (Pro Sexto... VIII.22[13]). Po czym, najpierw obsypawszy dyktatora pochlebstwami, wyraził powszechnie wzrastające zniecierpliwienie: Czyż nobilitas po to z orężem w ręku opanowała znów ster rzeczypospolitej, aby wyzwoleńcy i najpodlejsi niewolnicy (...) mogli dowolnie zabierać nasze majątki i dobra?[3] (pro Sexto... 47.137[14]). Proces zakończył się uwolnieniem od zarzutu młodego Roscjusza i pomimo tego, że nie odzyskał on swojej fortuny, uniewinnienie (w tych okolicznościach) uznano za wielki sukces[3][9].
Mowa zbudowana została zgodnie z zasadami zalecanymi w tamtych czasach przez najlepsze podręczniki retoryki[9][15]. Otwiera ją proemium (łac. wprowadzenie; §§ 1-14), po czym następuje narratio (łac. narracja; §§ 15-34) i partitio (łac. klasyfikacja; § 35). Partitio dzieli się na trzy argumentatio, z których pierwszy dotyczy obalenia dowodów oskarżenia (a w zasadzie wykazania ich braku), drugi bezsprzecznego udziału krewnych w morderstwie, a trzeci osoby ustosunkowanego wyzwoleńca. Mowę kończy peroratio[15] (łac. wniosek; §§143-154).
Już we wprowadzeniu padło nazwisko Chryzogonaosa (Pro Sexto... 2.6[16]), czego nikt się nie spodziewał. Sprawiło to, że wzrosło napięcie i wszyscy zebrani czekali z uwagą na dalszą część mowy. Od tej chwili zaczęli ludzie tu i ówdzie wybiegać, widocznie, by powiadomić Chryzogonosa, że znalazł się w Rzymie człowiek, który wbrew jego woli ośmielił się przemawiać (...), że sędziowie pilnie słuchają, że lud się oburza[3] (Pro Sexto... 22.60[17]). Swojego klienta natomiast Cyceron „przyozdobił” we wszystkie cnoty wiejskiego życia, przeciwstawiając chciwemu Grekowi nieomal Romulusa we własnej osobie[9]. Ten kontrast miał oddziaływać na emocje słuchaczy i sprawiał, że mowa przez cały czas jej trwania trzymała w napięciu. Bez wątpienia pomagał w tym styl azjański, bogaty i nieco zmanierowany formalnie, antyteza attycyzmu[3].
Sukces tej mowy miał dwa aspekty. Po pierwsze otwierał Cyceronowi drogę do prawdziwej kariery, o czym po latach wspominał: od tej chwili zwracano się do mnie w ważnych sprawach z prośbą o podjęcie obrony (Brutus 90.312[18]). Umacniał także zdobytą wcześniej w trakcie sprawy Publiusza Kwinkcjusza opinię obrońcy przed niesprawiedliwością: Największa sława i znaczenie rodzą się wtedy, gdy się staje w czyjejś obronie, a zwłaszcza jeśli się przychodzi z pomocą człowiekowi, na którego zdaje się nastawać ktoś możny (De Officis II.14[19]). Najważniejszą kwestią pozostaje jednak fakt, że mowa do dziś dnia uznawana jest za kompozycyjne arcydzieło sztuki oratorskiej[15].