![]() Gerd Gigerenzer (2014) | |
Data i miejsce urodzenia |
3 września 1947 |
---|---|
Zawód, zajęcie |
psycholog |
Tytuł naukowy |
profesor |
Alma Mater | |
Uczelnia |
Uniwersytet w Konstancji, Uniwersytet w Salzburgu, University of Chicago |
Pracodawca |
Gerd Gigerenzer (ur. 3 września 1947 w Wallersdorf) – niemiecki psycholog poznawczy i historyk statystyki.
Studiował psychologię; zrealizował doktorat oraz habilitację na Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium (Magister, 1974; Doktor, 1977; Habilitation, 1982)[1].
W czasie studiów dorabiał grając jazz na banjo jako członek zespołu Munich Beefeaters Dixieland Band, który wykonał muzykę w reklamie Volkswagena Golfa z 1974 roku[1][2][3][4].
Był wykładowcą Uniwersytetu w Konstancji (1984–1990), Uniwersytetu w Salzburgu (1990–1992) i Uniwersytetu Chicagowskiego (1992–1995).
Następnie związany z instytutami Towarzystwa Maxa Plancka – jako dyrektor Instytutu Badań Psychologicznych w Monachium (1995–1997), i dyrektor Instytutu Rozwoju Człowieka w Berlinie (1997–2017). Był w tym czasie także m.in. honorowym wykładowcą Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego[5], Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie[6] i wizytującym wykładowcą w Instytucie Isaaca Newtona na University of Cambridge (2016–2017)[7]. W 2021 jest dyrektorem emerytowanym Instytutu Rozwoju Człowieka, pozostaje także dyrektorem Harding Center for Risk Literacy w Berlinie (od 2008) i honorowym wykładowcą Uniwersytetu Poczdamskiego (od 2020)[1][8][9][10].
Jest członkiem m.in. Niemieckiej Akademii Przyrodników Leopoldina (od 2001)[11], Berlińsko-Brandenburskiej Akademii Nauk[12], Cognitive Science Society[13], Amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauk (od 2016)[14], Amerykańskiego Towarzystwa Filozoficznego, i Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (w kadencji 2020–2024)[15].
Należy m.in. do redakcji czasopism „Decision”[16], „International Journal of Psychology”[17], „Journal of Behavioral Decision Making”[18], „Psychological Inquiry”[19], i „Mind & Society”[20].
Zajmuje się psychologią poznawczą, teorią decyzji i metodologią nauk, w szczególności historią statystyki, heurystykami, i komunikacją prawdopodobieństwa i ryzyka. W pierwszych publikacjach naukowych podejmował temat stosowania modeli matematycznych w psychologii[1][9].
Zainspirowany lekturą The Emergence of Probability Iana Hackinga zaangażował się w prace nad historią statystyki; według opracowania Ślebody, „[jego] wkład w rozwój tej dziedziny jest najbardziej znaczący”. Opublikował szczegółowe omówienia historycznego tła rozwoju i interpretacji teorii prawdopodobieństwa i statystyki, m.in. w książce The Empire of Chance (ze współautorami). Przedstawił np. krytyczną charakterystykę procedur wnioskowania częstościowego, czy dyskusję mocy statystycznej publikacji naukowych nawiązującą do prac J. Cohena[1][21][22][23][24].
Od przełomu lat 1980 i 1990 publikował liczne, żywiołowe polemiki z pracami Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego o heurystykach i błędach poznawczych[1][25][26][27]. Według relacji m.in. „The Guardian” z 2014, Gigerenzer był najpoważniejszym, najbardziej wytrwałym krytykiem tych badaczy – co stwierdził w książce Pułapki myślenia także sam Kahneman, choć wspomniał o tym tylko w przypisie[28][29][30]. Jak podaje Śleboda, od 1997 Gerd skupia się głównie rozwijaniu w ramach psychologii poznawczej własnych modeli racjonalności ekologicznej (in. adaptacyjnej), w nawiązaniu do koncepcji „ograniczonej racjonalności” Simona. Bada skuteczność i przystosowawczy charakter heurystyk. Opisał wybrane z nich jako „szybkie i oszczędne” reguły decyzyjne, które mają stanowić niedoskonałe, ale praktyczne i przystosowawcze części umysłowego „przybornika narzędziowego”. Bronił ich obok intuicji – jako doraźnie przydatnych i skutecznych poznawczych „skrótów” w warunkach niedoboru lub nadmiaru informacji[1][24][25][31][32]. W pracy z 2009 zaproponował powiązanie efektywność heurystyk z kompromisem między obciążeniem a wariancją – mają bowiem stanowić wadliwe i uproszczone, ale za to nie „nadwrażliwe” mentalne modele sytuacji[33][34][35][36].
Gigerenzer opowiada się za wzajemnym wspomaganiem „instynktu” i edukacji oraz wiedzy statystycznej, i stosowaniem obu w odpowiednich dla nich kontekstach. Odróżnia to podejście od „myślenia szybkiego i wolnego” opisanego przez Kahnemana. Twierdzi, że inaczej niż ten badacz, nie deprecjonuje heurystyk (ani ich użytkowników), a przeciwnie – kładzie nacisk na wartość świadomego i celowego używania ich do stosownych celów[4][28][37][38]. Jak pisze, „moja teza nie polega na tym, że intuicja jest zawsze lepsza. Polega na tym, że potrzebujemy wielu narzędzi”[4].
Według opisów Rutkiewicza, Tarnowskiego, czy Makowskiego, w tym podejściu błędy poznawcze nie muszą wynikać z niedbałości lub niewiedzy – porażki „kompromisu między trafnością a wysiłkiem” – ale mogą być skutkiem działania sytuacyjnie racjonalnych mechanizmów w mylącej sytuacji. „Szybkie i oszczędne” heurystyki nie są u ludzi wadą lub środkiem zastępczym, ale podstawowym. Intuicje i heurystyki są traktowane jako sprawne ewolucyjnie narzędzia do podejmowania decyzji w warunkach braku informacji[39][40][41]. Przykładem, przy którym jednoznacznie właściwe jest odwołanie do statystyki, a nie intuicji, są zdaniem Gigerenzera gry hazardowe, ze znanymi, dobrze określonymi prawdopodobieństwami. Uważa, że inaczej jest np. na rynkach finansowych, w których pokładanie pełnej wiary w szczegółowe prognozy „graniczą z astrologią”[36].
Oceniał modele podejmowania decyzji z ekonomii behawioralnej (np. teorie oczekiwanej użyteczności czy perspektywy) jako nierealistyczne i niepotrzebnie normatywne – jego zdaniem, dokonując wyboru w warunkach niepewności ludzie mogą, i czasami powinni czy wręcz muszą, kierować się regułami jakościowymi, a nie ilościowymi. Był krytyczny wobec libertariańskiego paternalizmu i tzw. technik nudge – m.in. dlatego, że nie pomagają ludziom stawać się mądrzejszymi, co uznaje za sensowniejszy cel niż jednorazową zmianę zachowania[3][42][36]. Popularyzował swoją perspektywę m.in. w książce Simple Heuristics That Make Us Smart (1999; pol. Zagadki heurystyk decyzyjnych…)[25]. W książce Risk Savvy (2014), Gigerenzer opisał szereg reguł uproszczonego wnioskowania, które jego zdaniem są przydatne w życiu codziennym czy biznesie[37][43].
Jak relacjonuje np. Lewis, opierając się na wspomnieniach i archiwalnych listach z początku lat dziewięćdziesiątych, Kahneman i Tversky od początku sporu uważali, że krytyka Gerda jest krzywdząca i niesprawiedliwa. Ich prace uwzględniały, według nich, wszystkie odpowiedzi i zastrzeżenia, których brak zarzucał im Gigerenzer. Zgadzali się, że ich oponent zdobywa niezasłużony poklask atakując niesłusznie przypisane im pozycje – przy czym Daniel był nastawiony polubownie, a Amosowi zależało na ostrej reakcji. Drugi uważał Gigerenzera za nieuczciwego intelektualnie prowokatora; „nie chciał dać mu tylko kontry, chciał go zniszczyć”. Intensywna praca nad replikami doprowadziła Kahnemana i Tversky’ego do kłótni, i niemal do zerwania znajomości. Amos otrzymał niedługo później diagnozę zaawansowanego nowotworu, przez co ich niezgoda została zażegnana[24][44]. W późniejszych latach także Thaler, broniąc ekonomii behawioralnej, stwierdził, że „Gigerenzer atakuje chochoły; moją heurystyką jest ignorowanie go”[27].
Według niektórych autorów, ekonomia behawioralna przyswoiła jednak część konstruktywnych komentarzy Gigerenzera[29][45]. W ocenie np. Samuelsa i in., spór Gigerenzera z Kahnemanem i Tverskym był w dużej mierze retoryczny i personalny, a nie merytoryczny – zgadzali się bowiem co do większości kluczowych kwestii. Relacjonując kontekst debaty podają, że czytelnicy często czerpali z nurtu heurystyk i zniekształceń poznawczych „ponure implikacje” co do oceny rozsądku przeciętnych ludzi. Takim pesymistycznym interpretacjom rzucono wyzwanie z perspektywy ewolucyjnej, do której Samuels i in. zaliczają Gigerenzera. „Deprecjonowanie” intuicji przez Daniela i Amosa miało być jednak głównie retoryczne, podobnie jak przeciwne wizje heurystyk jako „eleganckich urządzeń” u Gerda. Zgodnie z tą relacją, fundamentalnie odkrycia obu zespołów uzupełniają się, a elementy prawdziwej, głębokiej niezgody między tymi badaczami są wysoce abstrakcyjne – to przede wszystkim wybór normatywnej interpretacji prawdopodobieństwa (obiektywnej i częstościowej, czy subiektywnej i bayesowskiej)[24][26].
Gigerenzer podejmował również temat skutecznej komunikacji danych statystycznych, ryzyka i pojęć związanych z testami – szczególnie w kontekście medycznym. Według wniosków z jego badań, statystyki są lepiej rozumiane, gdy przedstawia się je jako bezwzględną częstość („coś zdarza się u 1 na 10 kobiet”), a nie klasyczną miarę w postaci procenta („ryzyko wynosi 10%”)[1] czy ryzyko względne („o 50% częściej”). Ma to mieć wyjaśnienie ewolucyjne – w naturalnym środowisku człowieka informacje były spotykane jako konkretna obserwowalna częstość, a nie syntetyczne wskaźniki[26]. Opisywał też błędy statystyczne popełniane przez lekarzy-praktyków, m.in. mylenie czułości i swoistości testu, oraz zaniedbywanie miarodajności, które mogą głęboko zmieniać interpretację wyników badań diagnostycznych[3][46][47].
Jest krytyczny wobec nadmiernie częstego korzystania z kosztownych i ryzykownych testów diagnostycznych, takich jak zdjęcia rentgenowskie i mammografia. Według niego, dane empiryczne nie zawsze sugerują uniwersalnie korzystny rachunek korzyści i zagrożeń związanych z takimi badaniami, i nie jest to dobrze komunikowane ani pacjentom, ani lekarzom. Proponował, aby przeciwdziałać złym interpretacjom ryzyka przy pomocy czytelnych diagramów i drzew decyzyjnych, opartych na częstości, a nie abstrakcyjnych wskaźnikach. Sam unikał niepotrzebnych badań diagnostycznych[3][36][40][48][49][50].
Poruszał też temat wpływu przerażających zagrożeń (ang. dread risks) na decyzje. Zgodnie z jego oszacowaniem, przez częstsze podróże samochodowe spowodowane lękiem wobec samolotów po zamachach z 11 września 2001, w wypadkach drogowych zginęło w USA ok. 1600 dodatkowych osób[51][52][53][54]. Ma być to przykład kontekstu, w którym w ujęciu Gigerenzera, intuicja jest zawodna i powinna ustąpić statystycznej ocenie[55]. Zabierał również głos na temat oceny ryzyka w czasie pandemii COVID-19. W tekście z marca 2020 przestrzegał przed przesadzonymi reakcjami na rozprzestrzenianie się infekcji, oraz przypominał o wysokiej śmiertelności takich chorób jak malaria, do której ludzie są przyzwyczajeni. Stwierdził przy tym, że „tylko z perspektywy czasu będziemy wiedzieć, czy zareagowaliśmy zbyt mocno czy zbyt słabo”[53][56]. Według krytycznych komentarzy psychologów takich jak Vazire, Yarkoni czy Ritchie , esej Gigerenzera był w pełnej wymowie jednak przedwcześnie optymistyczny i umniejszający powagę zagrożenia[57][58][59]. W późniejszych wypowiedziach poruszał też temat łagodzenia lęku przed szczepieniami na tę chorobę[60][61], a techniki komunikacji jakie promuje w Harding Center były przywoływane jako potencjalne metody radzenia sobie z takimi obawami[62][63].
Odebrał m.in. nagrody American Association for the Advancement of Science (1991)[64], Deutscher Psychologie Preis (2011)[65], Communicator-Preis od Deutsche Forschungsgemeinschaft (2011)[66] i Allais Memorial Prize in Behavioral Sciences (2019)[67].
Otrzymał doktoraty honoris causa od Uniwersytetu w Bazylei (2007)[68] i Open Universiteit Nederland (2009)[69].
Od 1985 jest żonaty z Lorraine Daston , dyrektorką Instytutu Historii Nauki Towarzystwa Maxa Plancka. Poznali się ok. 1982 w trakcie projektu badawczego na temat historii statystyki, z udziałem Iana Hackinga, na który przyjechała jako dr historii nauki z Uniwersytetu Harvarda. Mają córkę. Jak wspominają, łączenie życia rodzinnego i kariery naukowej, z częstymi przenosinami między USA a Niemcami, wymagało od nich wiele współpracy i elastyczności, dopóki nie osiedli w Berlinie[3][70][71].
Jak podaje, posługuje się swoimi teoriami w życiu prywatnym. Zamawiając jedzenie w restauracji nie czyta menu, lecz prosi o to, co obsługa zamówiłaby dla siebie. Ulokował własne oszczędności kierując się zasadą „które firmy kojarzy z nazwy”, co jak mówi „było jedną z najbardziej lukratywnych decyzji jakie podjął”[3][43]. Jak zwraca uwagę, nawet Markowitz, pionier współczesnej teorii portfolio, nie zarządzał swoimi inwestycjami emerytalnymi według dokładnych zaleceń własnego modelu, ale posługiwał się prostą, intuicyjną metodą dywersyfikacji – dzieląc pieniądze równo na wiele różnych aktywów[4][24][28].