W latach 1931–1939 pracował w Wydziale Sztuki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (WRiOP)[6] i równocześnie jako dyrektor Ruchomej Wystawy Sztuki i organizator Wakacyjnych Instytutów Sztuki (w Żabiem na Huculszczyźnie – 1938 i w Zakopanem – 1939). Od 1937 był delegatem Ministra WRiOP do Międzyministerialnej Komisji ds. Przemysłu Ludowego i Sztuki Ludowej.
W okresie stalinowskim – od 1951 – zrezygnował z pracy etatowej, do której już nie powrócił. Usiłując przetrwać podejmował się różnorodnych zajęć zarobkowych (m.in. rękodzieło – tkactwo samodziałowe i farbiarstwo, dzierżawa gospodarstwa rolnego) i uprawiał pracę naukowo-badawczą i literacką w domu w Podkowie Leśnej (gdzie mieszkał stale od 1945 do śmierci w 1976). Udało mu się jednak uniknąć represji takich, jakich doświadczyli niektórzy jego koledzy – historycy sztuki: prof. Jerzy Sienkiewicz i Michał Walicki, którzy opuścili komunistyczne więzienie dopiero w przeddzień upadku reżimu Bolesława Bieruta, „odwilży październikowej” i dojścia do władzy Władysława Gomułki w 1956 r.[13]
W wieku młodzieńczym i w latach międzywojennych Maciej Masłowski kultywował ponadto swe zainteresowania muzyczne, jako kolekcjoner folkloru[21], meloman (bywalec koncertów wraz ze swym bratem ciotecznym Wacławem Ponikowskim), a także w gronie rodziny i przyjaciół grając na fortepianie, zwłaszcza utwory Chopina[22][23]. W starszym wieku, w wolnych chwilach podejmował także amatorskie próby malarstwa i poezji[24][25][26][27].
Od 1933 r. był żonaty z Haliną z Klisińskich. Miał dwoje dzieci. Pochowany został na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (Stare Powązki) w grobie rodzinnym (kwatera 11-1-7/8)[28].
Obszar zainteresowań Macieja Masłowskiego ilustruje ponadto lista jego wybranych publikacji w czasopismach z lat 1927–1976 i prac opublikowanych pośmiertnie (w 2018):
L’Exposition a l’Ecole des Beaux Arts (Chronique artistique) – „Messager Polonais” 1923, No 148 (443),
Wacław Husarski – rzeźba polska od 18 wieku – recenzja z publikacji zbiorowej pt. „Sztuka Polska”, Warszawa 1932, „Biuletyn Historii Sztuki”, 1933, r.I, nr 4,
W sprawie sztuki ludowej – część I: „Polska Zbrojna w Kulturę” (dodatek niedzielny „Polski Zbrojnej”), 1937, 11 kwietnia 1937, część II: 25 kwietnia 1937,
Z dziejów polskiej sztuki stosowanej. Wojciech Jastrzębowski (1884-1963) – publ. 2018 – internetowa witryna „CultureAve.com” – część I[31] i część II[32],
Krystyna i Konrad Sadowscy, publ. w 2018 – internetowa witryna „CultureAve.com”[33].
↑Rodzinę Masłowskich łączyła dawna, zażyła znajomość z rodziną Girdwoyniów, ponieważ żoną Kazimierza Girdwoynia była Bronisława (urodz. Lobzin – 1853) – przybrana siostra Anieli z Ponikowskich Masłowskiej, matki Macieja (adoptowana przez jej rodziców Krystynę i Juliusza).
↑We wspomnieniu pośmiertnym Jerzego Sienkiewicza o Macieju Masłowskim czytamy: „Dziś trudno nam na twórczość Chełmońskiego, Maksa Gierymskiego, Ruszczyca i wielu zapomnianych czy niedostrzeżonych uprzednio artystów spojrzeć bez odkrywczego ich widzenia oczyma Macieja Masłowskiego. Tę wyniesioną już z domu kulturę i umiłowanie sztuki, tę niezwykłą inteligencję umocniła wyjątkowa pracowitość, gruntowność studiów i zadziwiająca pasja twórcza, która pozwoliła mu wyłączyć się w ciągu lat ostatnich z normalnego życia w sensie kontaktów z ludźmi, usunięcie się, osamotnienie do szczupłego grona najbliższych – a jednocześnie pozostać w pełni aktywnym, czynnym, do ostatnich chwil pisać, do ostatnich chwil powiększać i wzbogacać swój dorobek krytyka i historyka sztuki” (Jerzy Sienkiewicz: Maciej Masłowski (1901–1976) – wspomnienie pośmiertne, „Tygodnik Powszechny”, 1976, nr 38 (1443, z 19 września), s. 3.).
↑Maria Olszaniecka: Wspomnienie o Macieju Masłowskim – Tej książki nie będziemy już czytać, „Kultura” 1976, nr 37 (z 12 września).
↑Omawiając pracę Masłowskiego o Maksymilianie GierymskimJarosław Iwaszkiewicz pisał: „[..] Jeżeli Masłowski uważa, że stosunek [...] historii do zjawiska imieniem Maks Gierymski jest letni – to my musimy skonstatować, że stosunek monografisty do bohatera książki jest gorący. Gorący od entuzjazmu, gorący od miłości. Ba, jakże tu nie kochać takiego człowieka, takiego artysty! Maksymilian Gierymski przede wszystkim jest artystą światowym. Jak się urodził taki człowiek, skąd się wziął? Jakim sposobem na ulicy Zatyłek w Warszawie ukazało się to zjawisko? Jakim cudem ten piękny młodzieniec tak biegle grał na fortepianie? Jak on rozumiał Etiudy Chopina? [...]
[...] Nasłuchiwania trzech żołnierzy i chłopa w pikiecie są tak wzruszające, prawdziwe, są zwyczajne jak ta piaszczysta droga, a jednocześnie kryje się za nimi ta ‘akcja wewnętrzna’, ten ‘ton’, owo ‘dno’, o którym tak pięknie mówi Masłowski. Oczywiście tajemnica twórczości pomimo wszystko, pomimo cały nasz racjonalizm, pozostaje tajemnicą. Model, kostium, fotografia. I pomyśleć sobie, jak z takich pozornie martwych rekwizytów rodziła się iluzja życia. Jak stopione w płomieniach talentu przemieniały się w arcydzieło prawdy. To już wielka tajemnica. Tak powiada Masłowski. Ale w nowych książkach podprowadza on nas bardzo blisko do tej tajemnicy.” (Jarosław Iwaszkiewicz, Maks, w serii „Rozmowy o książkach”, „Życie Warszawy”, 1971, nr 8, 10–11 stycznia, s. 5).
↑Dla przykładu warto przytoczyć oceny prac Masłowskiego przez Jarosława Iwaszkiewicza. „Mieszkaliśmy w tej samej miejscowości, być może przy okazji jakiego prowincjonalnego święta uścisnęliśmy sobie dłonie dwa czy trzy razy. Nie rozmawialiśmy z sobą nigdy. Wymienialiśmy z sobą książki z pełnymi szacunku dedykacjami. I dopiero teraz, gdy umarł gdzieś daleko, spostrzegłem cały jego wymiar. Był historykiem sztuki niekonformistycznym. Ale jego prace były świeże, odkrywcze i w jego przeciwstawieniu się oficjalnej periodyzacji okresów malarstwa kryły się zalążki ostatecznej sprawiedliwości. Rozumiał, że mieliśmy w XIX wieku wielkie malarstwo, niezależne od innych prądów europejskich, i jego obronie, jego ‘ustanowieniu’ poświęcił całość badań, całość prac swego pełnego trudów żywota. Powiada o nim prof. Jerzy Sienkiewicz: Dziś trudno nam na twórczość Chełmońskiego, Maksa Gierymskiego, Ruszczyca i wielu zapomnianych, czy nie dostrzeżonych uprzednio, artystów spojrzeć bez odkrywczego ich widzenia oczyma Macieja Masłowskiego. Do malarzy wymienionych przez Sienkiewicza trzeba jeszcze dodać Aleksandra Gierymskiego, Stanisława Witkiewicza, Stanisława Masłowskiego, Juliusza Kossaka, Chmielowskiego – całą plejadę tworzącą wielką epokę malarstwa polskiego. Do zrozumienia wagi tej epoki przyczynił się niewątpliwie syntetyzujący umysł Masłowskiego, jego głębokie pojmowanie kultury polskiego narodu. Bardzo wiele zawdzięczam książkom Macieja Masłowskiego. Ale pamiętam, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie jedna praca z jego książki o Maksie Gierymskim. Spełniła ona rolę tej nitki, wokół której skrystalizowało się wszystko, co o polskiej kulturze myślałem.
Oto owa wstrząsająca fraza: A zresztą czyśmy kiedykolwiek zerwali z romantyzmem? U nas zupełnie niezależnie od oficjalnej periodyzacji występuje zawsze owo przedziwne rozdwojenie >jaźni polskiej<. Równolegle do późnego baroku, klasycyzmu, realizmu, impresjonizmu itd. rozwija się u nas preromantyzm, zwykły romantyzm, postromantyzm, neoromantyzm i tak do dzisiaj, bo tak zwany abstrakcjonizm i surrealizm – to tylko dalsze wydanie romantyzmu. Zbaraniałem. To było sformułowanie moich niejasnych myśli, dotyczących nie tylko literatury. [...]" (Jarosław Iwaszkiewicz, Maciej Masłowski (1901–1976), "Twórczość", 1976, numer z 30 września.).
↑Wiedziałem [...], co za zabawnym człowiekiem był Chełmoński[...]. Ale przyznam się, że wydana świeżo przez PIW książka Macieja Masłowskiego ‘Malarski żywot Józefa Chełmońskiego’ była dla mnie zaskoczeniem. Pasjonująca to książka. Nie jest to ani monografia Chełmońskiego, ani szczegółowa biografia, tylko po prostu zbiór materiałów do przyszłej wielkiej książki o Chełmońskim. Maciej Masłowski powodowany wspomnieniami dzieciństwa i młodości (jest synem Stanisława, malarza) umiał dotrzeć do wspomnień, artykułów, wzmianek w prasie krajowej i zagranicznej i podał nam to in crudo. [...] Do odmalowania straszliwego środowiska warszawskiej "Zachęty" nic więcej nie potrzeba nad zebrane przez Masłowskiego ‘recenzje’ i dokumenty. [...] Do dziejów recepcji malarstwa w Warszawie, w drugiej połowie XIX wieku książka Masłowskiego przynosi znakomity, choć bardzo przygnębiający materiał. [...] Zdanie, które chciałbym specjalnie wydzielić, za motto książki postawić: [...] W trakcie tych rozrachunków doszedłem do pewnych generalnych konkluzji, a mianowicie, że jest błędem całą nowoczesną sztukę polską mierzyć jedną miarą bezwzględną, absolutną miarą malarstwa francuskiego i że to właśnie wobec twórczości Chełmońskiego nie wolno stosować międzynarodowego metra. Teza to nie nowa, ale cała książka o Chełmońskim jest mocnym jej podtrzymaniem. Chciałoby się ten argument zastosować nie tylko do malarstwa. Może i w literaturze mamy trochę za dużo tego ‘międzynarodowego metra’?" (Jarosław Iwaszkiewicz, Rozmowy o książkach, Warszawa 1968, wyd. "Iskry", s. 331–334, także: Sąsiad z Kuklówki, seria "Rozmowy o książkach", "Życie Warszawy", 1966, nr 44, z 20–21 lutego, s.4).
↑We wspomnieniach o Macieju Masłowskim opublikowanych w tygodniku "Kultura" Maria Olszaniecka pisała w 1976 roku: "Jego znajomość arkanów sztuki malarskiej, znakomite wyczucie walorów malarskości, wrażliwość na barwę i światło, świetny talent literacki, który pozwalał mu w materii języka odnajdywać odpowiedniki plastycznych środków wyrazu, mogły się w pełni ujawnić w przygotowywanej pracy o wybitnych dziełach polskich malarzy, w swego rodzaju przewodniku po wielkiej galerii obrazów, uczącym patrzeć, odnajdywać i oceniać te wartości, które o ich artyzmie zadecydowały i w sferę sztuki je wprowadziły. Tej książki nie będziemy już czytać. Nie dostanie się do naszych rąk również inna, planowana przez Masłowskiego książka – książka wspomnień i gawęd o znanych mu osobistościach jego własnej epoki i o tych starszych z pokolenia Stanisława Masłowskiego, których spotykał w pracowni ojca, o ludziach sztuki, wybitnych znaczących w historii naszej kultury. Tej książki za niego nikt już napisać nie zdoła." (Maria Olszaniecka: Wspomnienie o Macieju Masłowskim – Tej książki nie będziemy już czytać, "Kultura" 1976, nr 37).
↑Recenzując tę publikację Ignacy Witz pisał: „Na zakończenie wypada wspomnieć o udanej tece reprodukcji akwarelStanisława Masłowskiego („Sztuka”) jednego z najpiękniejszych, a przy tym najmniej znanych pejzażystów końca XIX i początków XX wieku, malarza lirycznego, tak jak umieli być tylko niektórzy polscy pejzażyści, zakochani w ojczystej przyrodzie, chłonący i zespalający w sobie nauki pozytywistycznego realizmu i impresjonistycznegopleneryzmu. Z zaciekawieniem i wzruszeniem czyta się tekst przedmowy napisany przez syna artysty, historyka sztuki – Macieja Masłowskiego. Kreśli on z sentymentem sylwetkę artysty, przedstawia i epokę, ubarwiając to wszystko szeregiem akcentów anegdotycznych.” [...] – „Życie Warszawy” 1957, nr 71, rok XIV, s. 4 z dnia 24–25 marca.
↑W recenzji wymienionej publikacji napisanej w 1958 przez Ignacego Witza czytamy: „Jako VII tom Źródeł do dziejów sztuki polskiej – wydawanych wspólnie przez Państwowy Instytut Sztuki i „Ossolineum” – ukazała się książka wymykająca się w dużej mierze wszystkim nieomal kryteriom w stosunku do dzieł naukowych o tym charakterze; to: Stanisław Masłowski, materiały do życiorysu i twórczości, opracowane przez syna artysty, historyka sztuki Macieja Masłowskiego. Stanisław Masłowski był jednym z najwybitniejszych malarzy polskich końca XIX i początków XX wieku. Uczeń Gersona, przyjaciel Gierymskiego, Witkiewicza, Chełmońskiego, Pankiewicza, stanowi w rozwoju naszej narodowej historii sztuki pozycję ważką, aczkolwiek nieco przygaszoną sławą swych znakomitych kolegów. Wspaniały akwarelista, o niewątpliwie nowatorskim zacięciu, tkwił niesłychanie mocno w sferze ideałów artystycznych najprężniejszej, mającej w owych czasach najwięcej do powiedzenia grupy; opublikowane materiały dają próbę intelektu głębokiego, myśli żywej i bystrej. Autor dał sobie doskonale radę z kompozycją materiału, przy czym wykorzystał umiejętnie przede wszystkim materiały archiwalne, uwypuklając, jak się wydaje, sprawy najważniejsze. Jest to więc w sumie książka do czytania, znajdująca się już na granicy beletrystyki i wspominkarstwa, na granicy dwutorowego memuaru i epistolarium. Ale jest w niej jeszcze coś więcej, aniżeli powiedzieć mogą przytoczone przed chwilą określenia. Komentarz autora, niekiedy bardzo emocjonalny, jedyny i niepowtarzalny. Książka w komentarzach i wiążących partiach pisana jest z dużymi aspiracjami i to czyni ją jeszcze sympatyczniejszą i czytelniejszą. Nie mam na myśli gładkości czy wartkości stylu, gdyż mamy tu do czynienia z jakże rzadkim w tego rodzaju publikacjach pisarstwem, niekiedy wprost znakomitym. Są to strony, które trzeba uważać za prozę wielkiej klasy, czystą, celną i barwną” [...]” – zob.: Ignacy Witz: Stanisław Masłowski, „Nowe Książki, Przegląd Literacki i Naukowy”, 1958, nr 4.
Jarosław Iwaszkiewicz: Rozmowy o książkach, Warszawa 1968, wyd. „Iskry”, s. 331–333, rozdz. pt. „Sąsiad z Kuklówki” (także w serii „Rozmowy o książkach”, Życie Warszawy”, 1966, nr 44 z 20–21 lutego), s. 4; „Zapomniane malarstwo”, „Życie Warszawy”, 1967, nr 25 (z 29–30 stycznia, s. 5; „Książka trzydziestolecia”, „Życie Warszawy”, 1974, nr 173 (z 21–22 lipca), s. 7; „Maks”, „Życie Warszawy”, 1971, nr 8, 10–11 stycznia, s. 5; „Godebscy”, „Życie Warszawy”, 1970, z 9–10 sierpnia, s. 5.
Maria Olszaniecka: Tej książki nie będziemy już czytać – wspomnienie o Macieju Masłowskim, „Kultura”, 1976, nr 37 (z 12 września).