Piotr Słonimski (ur. 9 listopada 1922 w Warszawie, zm. 25 kwietnia 2009 w Paryżu) – francuski genetyk polskiego pochodzenia, pionier badań nad genetyką mitochondriów.
Uczył się w I Państwowym Gimnazjum Stefana Batorego w którym w 1940 roku zdał maturę na tajnych kompletach[1]. Później również na tajnych kompletach studiował medycynę. Podczas okupacji był żołnierzem Armii Krajowej w stopniu podchorążego. Walczył w powstaniu warszawskim. Po wojnie wyemigrował do Francji[a] z powodu represji za przynależność do AK. Podczas stanu wojennego ufundował stypendium dla polskich naukowców, którzy stracili pracę w wyniku represji[2].
Członek Akademii Nauk we Francji i najmłodszy dyrektor francuskiego laboratorium biologicznego. W latach 1971–1991 był dyrektorem Centrum Genetyki Molekularnej CNRS w Gif-sur-Yvette niedaleko Paryża.
Był zagranicznym członkiem Wydziału II – Nauk Biologicznych PAN oraz Wydziału IV – Przyrodniczego PAU.
Był pionierem genetyki mitochondriów i jednym z odkrywców dziedziczenia pozajądrowego (w tym wypadku dziedziczenia mitochondrialnego)[3]. Podczas prac nad genetyką mitochondriów zaproponował m.in. istnienie maturaz – rodziny enzymów biorących udział w splicingu niedojrzałego mRNA. Prace Słonimskiego stały się podstawą nowoczesnej genetyki mitochondriów i należą do najczęściej cytowanych w tej dziedzinie.
Pod koniec lat osiemdziesiątych Słonimski silnie wspierał projekt zsekwencjonowania genomu drożdży, a jego działania w tym kierunku były kluczowe dla powodzenia tego przedsięwzięcia[4].
Był synem lekarza i biologa Piotra Słonimskiego (1893–1944), brata Antoniego Słonimskiego (1895–1976)[5]. Jego dziadkiem był lekarz Stanisław Słonimski (1853–1916), pradziadkiem pisarz, matematyk, astronom i wynalazca Chaim Zelig Słonimski (1810–1904), a prapradziadkiem wynalazca Abraham Stern (zm. 1842).
… kiedyś próbował przybliżyć francuskim kolegom Powstanie Warszawskie. Słuchali z uwagą i Słonimskiemu wydawało się, że jest rozumiany, aż w końcu któryś z nich wyznał, że jemu też w czasie wojny Niemcy zabrali rower. Po tym zdarzeniu Słonimski już do tematu nie wracał.[9]